NASZE ANIOŁOWO
wioska miodem i mlekiem płynąca ...
 

Świetlica wiejska miejscem łączącym mieszkańców wsi

                                                               Barbara T. Dobrowolska

Odpowiedzialność lokalnej społeczności

          "Niebiosa nigdy nie pomogą tym, którzy nie działają"                              / Sofokles/                                                                  

Jesteśmy odpowiedzialni za swoje miejsce na Ziemi. Nasza niewielka społeczność lokalna, postanowiła „ wziąć sprawy w swoje ręce”.

Mieszkańcy Aniołowa, którzy przybyli tutaj po wojennej zawierusze, byli z różnych stron kraju: centralnej Polski, rubieży wschodnich, Wileńszczyzny, Pomorza. Z pewnością wszystkich miejsc nie wymieniliśmy, ale nie o to przecież chodzi. Istotne jest natomiast, iż reprezentowali różne regiony, przywożąc swoje zwyczaje, tradycyjną kuchnię, sposoby świętowania. Przez lata żyli ze sobą i obok siebie, przejmowali zwyczaje sąsiadów, tworzyli nowe w mieszanych już związkach małżeńskich, a dzisiaj my, ich dzieci i wnuki nie zawsze potrafimy rozróżnić skąd dane zwyczaje świąteczne, czy przepisy kulinarne pochodzą. Grupa zapaleńców postanowiła nie tylko ocalić od zapomnienia ich wiedzę i wspomnienia, ale także dać większe szanse dzieciom i naszej młodzieży na lepszą edukację, sensowne i bezpieczne spędzanie wolnego czasu, nauczyć dbania o piękną przyrodę i obudzić poczucie dumy z miejsca, w którym żyją.

Lokalna aktywność obudziła się, gdy pojawiło się zagrożenie. To właśnie stało się impulsem do działania, iskierką wywołującą płomień obywatelskiego nieposłuszeństwa. Tym zagrożeniem była możliwość utraty świetlicy.

Reformy administracyjne i inne już dawno zabrały stąd urząd Gromadzką Radę, punkt felczerski, punkt skupu mleka, niezbyt dawno szkołę i pocztę oraz punkt biblioteczny, a teraz jeszcze mielibyśmy oddać świetlicę?! Tego było mieszkańcom za dużo. Gdzie będą się spotykać? Czy nasze dzieci są gorsze? Dlaczego straciliśmy tak wiele i jeszcze ostatnią wspólną rzecz – wiejską świetlicę?

Było to pomieszczenie zaniedbane. Postanowiono zatem doprowadzić je do porządki i do XXI wieku. Nie można przecież spotykać się w miejscu, gdzie brakuje nawet bieżącej wody i sanitariatów.

Kobiety to gospodynie i matki. To one podjęły decyzję - musimy wyremontować świetlicę. Ale przecież nie było pieniędzy, a koniecznych robót sporo. Nie opuszczano rąk. Nasza mała społeczność nie chciała być jedynie petentem. Postanowiono, że najpierw zapracujemy sami na tyle , na ile będzie nas stać. Pomagał kto tylko mógł. Była wiosna i targi w Starym Polu, na które panie z Aniołowa zostały zaproszone przez tamtejszy Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Najprostszy sposobem zarobienia była sprzedaż placków ziemniaczanych. Niemal wszyscy pomagali. Jedni przynosili ziemniaki, inni jajka, śmietanę, cebulę. Wieczorem kobiety je obierały, a bladym świtem tarły i przyprawiały. Panowie też pomagali, a potem jazda i smażenie świeżych placków i gotowych bab ziemniaczanych. Podobno były pyszne, bo po powrocie przygotowywać trzeba było drugą taką porcję, by było czym handlować następnego dnia. Anioły czuwały nad nami, bo pogoda również dopisała. Jeszcze trzeba było poszukać, wśród naszych mieszkańców, różnych specjalistów chętnych do pomocy i to za darmo. Przecież na wsi, w tak małej społeczności, wszyscy się nieźle znają. Stare przysłowie mówi: „ wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi’. W tym pozytywnym znaczeniu oczywiście, bo wiedzieliśmy kto umie położyć kafelki w aneksie kuchennym, toalecie, na podłodze, kto może wycekolować czy pomalować ściany. Znaleźli się chętni i solidnie wykonali swoje zadania. W tym samym czasie inni poszukiwali kolejnych wykonawców, sponsorów i dalej zarabiano pieniądze na targach i jarmarkach. Oprócz placków i bab ziemniaczanych na naszym stoisku znalazł się wspaniały smalec wiejski z domowym chlebem i kiszonym ogórkiem, niemalże już nieznany a przecież znakomicie orzeźwiający podpiwek, wspaniałe ciasta naszych mieszkanek. Do tych kulinarnych rarytasów używamy twarogu, śmietany, mleka, jaj od aniołowskich – anielskich zwierząt, owoców z naszych sadów, w których w maju śpiewają słowiki i przez cały rok różne inne ptaki. Tak, przez cały rok! Bo zimą z mojego okna obserwuję w swoim sadzie nie tylko kłótliwe wróble ale i gile, jemiołuszki czy sójki, a sikorek jest zatrzęsienie.

Stowarzyszenie szansą na rozwój i promocję

To były początki wspólnej pracy. Był rok 2003 i sporo chcieliśmy zmienić w swoim Aniołowie. Tak dużo słyszeliśmy o możliwości pozyskania pieniędzy na różnorodne fundacje i stowarzyszenia. My też chcieliśmy z tej szansy skorzystać. Znaleźli się inicjatorzy, nowo wybrany sołtys z żoną, którzy uważnie rozglądali się i wśród zaprzyjaźnionych ludzi spotykali takich, którzy już mieli stowarzyszenia. Zgromadzili wokół siebie chętnych do pracy. Zapoznaliśmy się z ustawa i opracowaliśmy statut. Wymyśliliśmy nazwę. Teraz byśmy ją nieco zmodyfikowali, bo nie pracujemy tylko dla Aniołowa, ale próbujemy integrować inne, pobliskie wsie i pomagać w miarę swoich możliwości.

Na pierwszym zebraniu było 41 osób, które wyraziły chęć należenia do Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Wsi „Aniołowo”. Byli przedstawiciele prawie wszystkich rodzin, a z niektórych po kilkoro, byli młodzi i starsi, kobiety i mężczyźni, rolnicy i przedstawiciele innych zawodów, uczniowie i emeryci. Cały przekrój naszej lokalnej społeczności, Różne pokolenia zasiadły obok siebie. Wszyscy poczuli się odpowiedzialni za swoją miejscowość i jej rozwój, a tym samym za losy swoich dzieci i wnuków. To bliska wszystkim sprawa - nasza świetlica i praca by ją wyremontować i pozyskać na to pieniądze, zjednoczyła mieszkańców. Teoretycy, bo tacy są w każdej dziedzinie, powiedzieliby, że miało miejsce poczucie tożsamości jednostek ze społecznością lokalną. Ja zaś uważam, że ponownie, tak jak zaraz po przybyciu na te tereny w 1945 i 46 roku, ludzie zbliżyli się do siebie, czując, że wiele zależy od nich samych. Połączyła nas wspólna sprawa i chęć pozyskania dodatkowych środków finansowych na jej rozwiązanie.

Mamy świetlicę, starą – nową świetlicę, która stała się centralnym miejscem naszej wsi, skupiającym różne formy aktywności lokalnej. Dzięki kolejnym projektom mamy plac zabaw i plenerowe miejsce spotkań pod lasem z nowym boiskiem do piłki nożnej i wiatami. Tu organizujemy Zloty Miłośników Aniołów i mogą się pod wiatami zatrzymać przy ognisku odwiedzający naszą wieś lub rozległe okoliczne lasy. A świetlica żyje. Realizowaliśmy, jako partnerzy Elbląskiego Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Pozarządowych , projekt EQUAL-a. Były więc warsztaty rzeźbiarskie, kulinarne, ceramiczne i komputerowe dla wszystkich chętnych mieszkańców Aniołowa. Młodzież miała zajęcia, dzięki którym nauczyła się bezpiecznie „igrać z ogniem”. Założyli własny zespół „ Angels in the fire” i teraz pokazują się na różnych imprezach. Dorośli, ci którzy chcieli się nauczyć, potrafią korzystać z komputera i internetu. Babcie są dumne, że nie są w tyle za wnuczkami. Jeszcze nie wszystkie, ale i na to przyjdzie czas.

W naszej świetlicy odbywają się spotkania z mieszkańcami innych wsi, którzy tez chcieliby działać na rzecz swoich miejscowości.

Nasza świetlica łączy pokolenia

Obecnie realizujemy projekt ‘Nasza świetlica miejscem nauki, pracy i zabawy”, który jest finansowany przez Fundację Wspomagania Wsi. Mamy opiekunkę, która czuwa nad wszystkim, ale i sami nie pozostajemy bierni. W nasze świetlicy są dwa zestawy komputerowe, jeden dzięki sponsorom, drugi zakupiony w ramach realizowanego projektu. Mamy kącik biblioteczny, dużo zabawek, gier planszowych, mały stół bilardowy i stół do gry w piłę nożną, taką na niby, bo prawdziwi zapaleńcy też są – to drużyna piłkarska „Pogram – Aniołowo” Środy to dzień spotkań przy kawie, herbatce i domowych wypiekach. Możemy wówczas porozmawiać o tym co cieszy, martwi, czy co chcielibyśmy jeszcze zrobić. Potem spotkanie z maluchami, tymi które jeszcze nie chodzą do szkoły. Zaczynaliśmy od dwóch dni w tygodniu, a teraz niektórzy milusińscy tak się ośmielili, że przychodzą codziennie, bo w gromadce jest weselej. Bardzo się z tego cieszymy. Czytamy im bajki, czasem je inscenizujemy i malujemy, rysujemy, śpiewamy, budujemy, chodzimy na spacery, poznajemy rośliny i zwierzęta, a także uczymy się zostawiać po sobie porządek. Młodzież uczy się tańca współczesnego, obsługi kamery i filmowania, redagowania sprawozdań i reportaży, robienia tradycyjnych ozdób choinkowych czy wielkanocnych, przypominamy sobie tradycje i zwyczaje ludowe towarzyszące świętom i pracom w gospodarstwie domowym czy rolnym ( np. przy żniwowaniu, kiszeniu kapusty, kolędowaniu). Każdy może tu znaleźć coś dla siebie.

W kalendarz naszych imprez wpisały się: Dzień Seniora, Dzień Kobiet, potyczki rodzinne powiązane z Dniami Matki, Ojca i Dziecka, potem nasz Zlot Miłośników Aniołów, o którym już wspominałam, wakacyjne biwaki i wycieczki, jesienne Święto Pieczonego Ziemniaka, „Andrzejki”, Sylwester, spotkania naszych strażaków i sportowców. Tu się uczymy, pracujemy i tu się bawimy.

Marzy nam się jeszcze większa świetlica, nasza ma bowiem tylko 73 m2. Aby zadbać o kondycję, przede wszystkim młodych ludzi, chcielibyśmy zbudować siłownie z prawdziwego zdarzenia. Tam mogliby się spotykać i zdrowo spędzać czas wolny. A sportowców jakich mielibyśmy wspaniałych wówczas, choć i teraz możemy im pogratulować świetnej postawy i chęci do walki..

A mnie, jeśli wolno, marzy się taki budynek, podobny do niegdysiejszych Domów Ludowych. Byłyby w nim pomieszczenia typowo służące celom edukacyjnym, z kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, z biblioteczką multimedialną i tradycyjną, miejscem zabawy i nauki dla małych i większych. Znalazłaby się tu również świetnie wyposażona kuchnia, w której nasze panie mogłyby przygotowywać potrawy według tradycyjnych i nowych przepisów i serwować je we własnej karczmie. Tu spotykali by się turyści i mieszkańcy Aniołowa i okolicznych, równie pięknych, wsi. I, żeby właściwie wykorzystać przestrzeń, na poddaszu pokoiki do wynajęcia. Pani Janka T. serwowała by swoje wspaniałe pierogi, Krystyna G. – twaróg, Wanda R. – szyjki drobiowe nadziewane, Tereska G. sprzedawała by koronkowe anioły i uczyła jak robić koronki, a te ciasta, naleweczki, swojski chleb, smalec, baby ziemniaczane, karkówka po anielsku, gulasz diabelskim a na deser znane już nasze anielskie ruchańce. Tworzymy przecież wioskę tematyczną z wykorzystaniem nazwy naszej wsi. Aniołowo - już sama nazwa budzi sympatię i kojarzy się z dobrem, przyjaźnią i opiekuńczymi duchami – aniołami, które stały się naszym symbolem. Potrawy mamy, nie tylko nazwy są niepowtarzalne ale smak i aromat także „Świetlica pod dobrym aniołem” już jest, a nowa byłaby tylko większa , wiele domów ma swoje opiekuńcze anioły, własnoręcznie wyrzeźbione na warsztatach w świetlicy. Ale dosyć , trzeba się przecież spotkać w naszej świetlicy i pomarzyć wspólnie, a potem wykazać się „inicjatywa obywatelską’ i zamieniać , także wspólnie, marzenia w realia. Cokolwiek potrafisz zrobić, albo marzysz, że potrafisz – zacznij. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, potęgę, magię ”, napisał mądrze Johan Wolfgang Goethe.

Nie zawsze jest tylko wspaniale. Są przecież ci najbardziej aktywni, którzy ciągną ten wóz, przypominają, dokształcają się, szkolą i mobilizują, po prostu reprezentują wieś i dbają o jej promocję. Czasem bywa ciężko, bo przecież każdy ma swoją rodzinę, obowiązki, marzenia, a pracujemy na rzecz wszystkich. Daje to nam jednak możliwość zmiany otoczenia i sposobu myślenia i zmęczenie albo zniechęcenie mija W pracy na „zlotowy” konkurs literacki Grzegorz Dobrowolski napisał :

„(...) Nasze Aniołowo zmienia się za sprawą natury i mieszkańców. Chciałbym nie tylko tutaj mieszkać, ale także być jednym z tych, którzy będą mieli wpływ na lepsze jutro mojej wioski. Dzisiaj sobie nie wyobrażam życia w mieście, gdzie na co dzień towarzyszy ludziom smród spalin, hałas pędzących samochodów i anonimowość ludzi. Ja mam zapach kwiatów i lasu, budzi mnie śpiew ptaków, a wokół ludzie, których znam, na których mogę liczyć.

I niech tak zostanie na zawsze, choć daleko mam do szkoły

i kina, droga nie najlepsza i zaspy zimą, ale nad tym właśnie możemy popracować, by było lepiej, milej, weselej i ciekawiej w moim Aniołowie., które, jak pisałem w swojej legendzie, dla zabawy stworzyły anioły, a Pan Bóg ulepszył i upiększył dla dobra jego mieszkańców”.

A inna autorka, Magda Rzymska, w swym wierszu pisze:

„ Aniołowo to nie miasto,

Aniołowo to nie wioska .

Aniołowo to miejscowość,

którą pozna cała Polska.

W Aniołowie można tańczyć,

w Aniołowie można śpiewać.

Aniołowo to kraina,

gdzie spełniają się marzenia’

Myślę, że wielką jest rzeczą znaleźć własną drogę, gdy decyduje się co robić w życiu i wielkim szczęściem jest odkryć przy tym swe zainteresowania i talenty. My właśnie w świetlicy to robimy, pomagamy tym wchodzącym w życie i tym, którzy kończą pracę zawodową, znaleźć własną drogę rozwoju, uczymy odkrywać własne talenty we wspólnym działaniu i jak być dumnym z tego, że mieszkamy w Aniołowie, maleńkiej wiosce przepięknie położonej u podnóża Wysoczyzny Elbląskiej, której historia toczy się od 1315 roku, a której przyszłość tworzymy dzisiaj my, obecni mieszkańcy.

Właśnie tu w najmniejszej wsi, miasteczku, osiedlu dzielnicy, tworzą się lokalne społeczności, dzięki wspólnym sprawom, przyjaźniom i więzom rodzącym się podczas dyskusji i pracy. Te małe społeczności tworzą Centra Lokalnej Aktywizacji. Szumna nazwa, a to po prostu miejsce tętniące życiem. Może to być świetlica, klub, biblioteka czy remiza, a może otwarta po południu szkoła. Pomogą tu nam rozwiązywać problemy, zdobywać nowe umiejętności i kwalifikacje, rozwijać zainteresowania, poznawać nowe źródła zarobkowania i budować swoją przyszłość.

Stale nam pomagało Starostwo Powiatowe w Elblągu, Urząd Miasta i Gminy w Pasłęku, Lokalna Grupa Działania Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski, nasze Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych i inne instytucje oraz osoby prywatne, którym zawsze za każdą pomoc jesteśmy wdzięczni. Trzeba tylko rozejrzeć się wokoło i wziąć się do pracy samemu a inni widząc nasze wysiłki z pewnością przyjdą z pomocą. A najważniejsze jest to, by ci, którzy nie pomagają nie przeszkadzali i nie zniechęcali do pracy tych, którzy chcą zmieniać świat wokół siebie.

Zatem „pokaż na co cię stać, ale nie jeden raz” i pamiętajmy, że warto się trudzić, bo:

„ Wartość człowieka nie w tym co ma, tylko w tym czy potrafi doznać radości czyniąc, tworząc”, mawiał Adam Mickiewicz.

I jeszcze jedno. Ja wierzę i mam ogromną, szczerą nadzieję, że Wy też uwierzycie, iż marzenia się spełniają. Ufam, że to anioły nauczyły nas marzyć. i teraz kiedy ludzie marzą, to na nocnym niebie jedna mała gwiazdka się otwiera. A gwiazd na niebie nocą bywa tak wiele i to nie tylko nad Aniołowem. To znaczy, że bardzo dużo jest w nas nadziei, wiary i ukrytych marzeń. Warto mieć marzenia, a potem dążyć do ich realizacji, a dobre anioły będą fruwały nad świetlicami, klubami i wszystkimi miejscami, w których ktoś z nas będzie chciał zrobić cokolwiek dla wspólnego dobra, będą strzegły takich zapaleńców i wskazywały im właściwe ścieżki do realizacji ciekawych pomysłów i marzeń.

/ artykuł z wydanej przez Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych pozycji z serii : biblioteka pozarządowca pt.„ 5 pomysłów na lokalną aktywność” ; Elbląg 2008, s 52; w ramach projektu 5 POMYSŁÓW NA LOKALNĄ AKTYWNOŚĆ , współfinansowanego ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Społecznych; /

Copyright  ' 2021  www.naszeaniolowo.pl